Tego dnia w Sportowej Szkole Podstawowej nr 19 im. Mikołaja Kopernika odbył się powiatowy konkurs recytatorski, który uwielbiam. I przychodzę tutaj właśnie z tej okazji od wielu lat.
/
Kogo spotkałam w szkolnej bibliotece?
Pani Lidia Franczak (w Norwidzie – Kwietniewska) jest moją uczennicą, z której jestem dumna. To ona organizuje konkursy literackie i recytatorskie w tej szkole.
Pani Urszula Kulak nie chodziła do II LO, ale uczęszczał tam jej syn Szymon. Jak widać, wszystkie drogi prowadzą do Norwida. Pozdrawiam Cię, Szymonie.
/
Wszystko już jest przygotowane do pięknego wydarzenia. Jeszcze tylko trzeba przenieść stoły.
Niedługo zaczną się schodzić uczestnicy konkursu.
/
Przyszłam trochę za wcześnie, więc mogłam się rozejrzeć.
Podobają mi się rozwieszone plakaty, przypominające, jak należy mówić i pisać poprawnie. Często popełniamy błędy, nawet nie wiedząc o tym. Mnóstwo osób mówi włanczać i kopnąć nogą. Spoglądanie na kolorowe plansze pomaga utrwalić: włączać i kopnąć (bo kopie się tylko nogą, więc po co powtarzać tę samą informację).
Na półce prężą się dyplomy za akcję „Cała Polska czyta dzieciom”.
/
To szkoła sportowa, więc nie dziwią wymalowane na podłodze figury do skakania. Ale chodząc po korytarzach, wiele można się nauczyć, np. z historii.
A jeżeli komuś jest smutno, to może w toalecie spojrzeć w lustro pocieszenia.
/
Szymon Sojka i Wojciech Wieczorek będą jurorami na konkursie. Ja również.
Pan Wieczorek właśnie przyszedł i zaskoczył nas tiszertem z wizerunkiem solisty Queenu. Zażartował, że to jego własne zdjęcie z czasów młodości. Kto to wie?
Pan Sojka w niebieskiej koszuli sprawdza najnowsze informacje na smartfonie.
Pojawia się coraz więcej osób. Pani Lidia Franczak wita się serdecznie z panią Anną Kapustą.
/
Jurorzy zostali zaprowadzeni do sali teatralnej, gdzie odbędzie się konkurs. Mają czas na ustalenie kryteriów, wybór przewodniczącego (oczywiście – pan Wieczorek) i rozmowy na tematy kulturalne.
Dowiedziałam się, że pan Wojciech Wieczorek parę lat temu był mikołajem na placu przy Andromedzie. Miał wtedy dłuższą brodę, ale swoją własną. Jedno z dzieci chciało to sprawdzić i było bardzo zdziwione, że broda trzyma się mocno.
/
Dyrektor szkoły, pan Jacek Baran, przyszedł przekazać ze smutkiem, że nie pojawi się na rozpoczęciu konkursu, ponieważ dostał zgłoszenie o chorym uczniu i musi zająć się tą sprawą. Jednak wszystkim uczestnikom życzy wspaniałych występów i nagród. To było miłe z jego strony.
/
No i się zaczęło! Pani Lidia przedstawiła jurorów: Wojciech Wieczorek (redaktor naczelny tygodnika Twoje Tychy), Szymon Sojka (polonista z technikum TEB, norwidowski absolwent), Urszula Sojka (na zawsze duchowo związana z Norwidem, zbieżność nazwisk z jurorem Szymonem nie jest przypadkowa).
Konkurs odbywał się pod hasłem „Gimnastyka języka”.
Wiadomo, że język polski jest piękny chociaż trudny. To język, w którym wiatr liście pieścił i szeleścił oraz sfrunął śniegiem z wiśni kwiat albo nawet sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek. (to cytaty z wierszy Tuwima). Tak, wyraźnie słychać w naszym języku szum wiatru, szelest liści i brzęczenie pszczół.
Jako jurorzy byliśmy ciekawi, jak młodzież poradzi sobie z trudnymi językowo tekstami.
/
Najpierw wystąpiła młodzież młodsza. Byliśmy zachwyceni eleganckim wyglądem i wspaniałą dykcją
/
Później recytowała młodzież nieco starsza. Tylko dziewczęta zdobyły się na odwagę!
Muszę powtórzyć: byliśmy zachwyceni eleganckim wyglądem i wspaniałą dykcją.
/
Zasłuchaliśmy się wszyscy. Czego tam nie było w wierszach? Chrząszcz brzmiał w trzcinie wiele razy, gotował się żuru gar, spoglądał Jerzy z wieży, szły pchły, a nawet wieprz został posypany pieprzem.
Zacytuję w całości wiersz Małgorzaty Strzałkowskiej –
Chrząszcz
Trzynastego, w Szczebrzeszynie
chrząszcz się zaczął tarzać w trzcinie.
Wszczęli wrzask szczebrzeszynianie:
Cóż ma znaczyć to tarzanie?!
Wezwać trzeba by lekarza!
Zamiast brzmieć, ten chrząszcz się tarza!
Wszak Szczebrzeszyn z tego słynie,
że w nim zawsze chrząszcz BRZMI w trzcinie!
A chrząszcz odrzekł niezmieszany:
– Przyszedł wreszcie czas na zmiany.
Drzewiej chrząszcze w trzcinach brzmiały,
teraz będą się tarzały.
/
No, spróbujcie to powiedzieć bez błędu.
Jurorzy mieli naprawdę twardy orzech do zgryzienia.
/
Koniec części pierwszej.