Pewnej lipcowej niedzieli, późnym popołudniem, po burzy, poszłam na Paprocany. Byłam pewna, że o tej porze raczej będzie tam pusto
i w samotności będę podziwiać chmury i małe fontanny na jeziorze.
Żeby zrobić te zdjęcia, musiałam odpowiednio się ustawić, aby nikt nie znalazł się w kadrze, bo ludzi na Paprocanach było bardzo dużo.
Spacerowali, jeździli na rowerach (np. pan Marian Pielot i nasz uczeń Marek Witański), biegali. Biegaczy słychać było już z daleka – najczęściej sapali jak lokomotywy. Podziwiałam ich, ale nie naśladowałam.
Spokojnym i dostojnym krokiem przemierzyłam odległości okalające jezioro (8 kilometrów) i oglądałam sobie świat paprocańskiej przyrody.
- jarzębina
- kalina
- jeżyna
Nie tak dawno temu dzieci poznawały otaczający nas świat w sposób bezpośredni. Prawie każde dziecko potrafiło nazwać rośliny i drzewa rosnące w pobliżu, latające wokół owady, ptaki. A jeżeli nie znało nazwy, to zawsze znalazł się ktoś, kto mu to powiedział. O wiele lepiej znaliśmy świat blisko nas.
W paprocańskim lesie wyróżniały się jarzębina z czerwonymi kiściami owoców i kalina z koralami w różnych odcieniach, w zależności od stopnia nasłonecznienia. A jeżyny na krzakach były dosyć niepozorne, ale bardzo słodkie.
O jarzębinie i jeżynie można jeszcze powiedzieć, że od zawsze gnębią uczniów w dyktandach.
- żuk
- podgryzione przez bobry
Na ścieżce kontemplował sobie czarny błyszczący żuk. Możliwe, że miał na imię Winicjusz.
Z boku leżało drzewo, najprawdopodobniej podgryzione przez bobry.
Na wodzie pływały liście grążeli, przy niektórych żółciły się jeszcze kwiaty.
Widoki jak z obrazów Moneta, ale on malował nenufary.
- ślimak bez skorupki
- ślimak ze skorupką
Możliwe, że te ślimaki w krainie ślimaków są uważane za bardzo piękne i mądre. Może są bohaterami pieśni i legend. Może występują w filmach i piszą wiersze. Albo uprawiają sport. Niewiele wiem o ślimakach.
Idąc przez las, zawsze można zobaczyć coś ciekawego.